Był pogodny
dzień, Wacław kolejny raz igrając z losem przeszedł przez zniszczoną część
muru, aby się ze mną spotkać. Uśmiechnęłam się na widok ukochanego, jednak jego
wyraz twarzy zasiał niepokój w mym sercu. Spytałam go o powód jego troski, choć
czułam, że jest nim brak pozwolenia na ślub, o którym tak marzyliśmy.
Wiedzieliśmy, że jego ojciec i mój stryj nie zgodzą się na moje zamążpójście z
Wacławem. Ukochany zaproponował mi wspólną ucieczkę i ślub bez zgody starszych,
a na to młodej kobiecie nie przystoi się zgadzać! Cóż to by była za afera,
gdybym tak z synem Rejenta uciekła! Ah, jak straszny jest mój los. Kochać Wacława- łatwo mi przyszło, ale czy ta miłość wytrwa próbę, czy wytrzyma
oddzielona murem, tak bliska, ale tak daleka?
Mocium Pani, toż to niespodzianka! Któż to słyszał, aby Raptusiewiczówna Wacławem się interesowała!
OdpowiedzUsuńEjże! Jak to?! Syn mój Klarę kocha! Jednak dobrze, niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba!
OdpowiedzUsuń